Ateistyczni naukowcy
i cynicy intelektualni całkowicie polegają na własnych mózgach, jeśli chodzi o
wiedzę. Taka siła umysłu przyniosła ludzkości trochę komfortu, ale kosztem
zniszczenia naszej ziemi, atmosfery i oceanów. Same ludzkie mózgi
wyrządziły więcej szkód niż pożytku. W obronie tego szkodliwego postępu
podejmowane są próby umniejszania religii.
Ateizm staje się romantyczny z moralnością
ssaków.
Wygląda na to, że wielu ateistycznych
naukowców złapało wiatr w żagle wysuwanego przeciwko nim oskarżenia o
„bezcelowość”. Odrobili pracę domową i wymyślili urocze odpowiedzi w
debacie. Teraz próbują sprawić, by ateizm pociągał za serce, tak jak robi
to religia. „Tak, oczywiście, w naszym życiu jest cel… a my kochamy i
chcemy się tą miłością dzielić…” to ich urocze zaproszenie na otwarte ramiona. Czy
istnieje coś takiego jak naukowa miłość? Jak taka „miłość” przyniosłaby
korzyści ludzkości?
Powinna to być bardzo ciekawa koncepcja. Rozważamy
miłość bez duszy, miłość mechanistyczną, miłość bez Boga, miłość ssaków i całą
resztę. Jeśli połączymy to z naukowymi ideami moralności, otrzymamy
cywilizację typu ludzkiego zoo. Dla nich my, ludzie, jesteśmy postępowymi
ssakami. Jeśli my, ludzie, mamy odtworzyć miłość ssaków, oznacza to, że
rządy dżungli muszą zwyciężyć. Wprowadź moralność do walki, a będziemy
mieć Farmę Zwierząt George'a Orwella, z niespodzianką. Ta powieść jest fantastycznym
komentarzem do rzeczywistej ludzkiej egzystencji. Czy to pociąga nas za
sznurki? Jest to ćwiczenie „Ateistyczna nauka z uśmiechem”.
Mówienie, że ateiści są zdolni do prawdziwej
miłości, to nadanie miłości romantycznego charakteru bez centralnego punktu,
którym jest Bóg. Znowu odgrywa się gra w Boga pod Jego nieobecność, z
niemal religijnym wydźwiękiem. Podczas gdy sentymentalizm religijny został
potępiony przez ateistycznych naukowców z powodu braku twardych badań
dowodowych, teraz widzimy miękkie apele do sentymentu w przedstawianiu ładnej
twarzy czarującego ateizmu.
Dla wszystkich, którzy chcą wyeliminować
Boga, który „pozwala, by zło” kwitło na tym świecie, mówią, ludzie pozostawieni
samym sobie mogą dobrze sobie bez Niego radzić. Cele społeczne i moralne
religii i nauki są dość podobne. „Ale po co dodawać religijną tożsamość i
dogmat do swojej ludzkiej sprawy?” pytają. „Zajmijmy się ulepszaniem
społeczeństwa bez Boga, ponieważ On pozwala, by zło rujnowało moralność… jeśli
On istnieje”.
Naukowa ignorancja przyczyn, dla których zło
spotyka ludzkość, będzie manifestować się jako ignorancka miłość i moralność. Bestialska
moralność ma pewne uroki dla ciekawskich obserwatorów zwierząt. Kultura
zwierzęca musi być rezultatem moralności naukowej, z dodatkiem „miłości”. Czy
będzie to postępowe dla społeczeństwa? Tak, to będzie. Społeczeństwo
będzie się rozwijało wykładniczo. Jak to?
Śrila Prabhupada powiedział, że postęp w
rozkładaniu się zwłok – to również postęp. Ten genialny przykład odnosi
się do tego, jak bezduszne, bez Boga społeczeństwo będzie się rozwijać – w
kierunku przeciwnym do „dobra”. Jeśli ateistyczni naukowcy mają swoją drogę i
przejmą władzę nad ludzkością, ludzie będą mieli wiele do zaoferowania. Co
powiesz na szalone przewidywanie „Zepsutego Optymizmu”? Albo „Optymalne
zacofanie?” Być może możemy go romantyzować i nazwać „Wspaniałym marszem
do zapomnienia”. „Going Nowhere In Specific” brzmi szykownie.
W szczególności do nikąd
Jeden z najbardziej szczerych myślicieli
ateistycznych, pan Richard Dawkins, oskarża ludzi religijnych o lenistwo. Leniwi,
ponieważ akceptują Boga jako konkluzję bez uprzedniego przeprowadzenia
wszystkich trudnych, trudnych badań naukowych, aby osiągnąć ten cel. Mówiąc
to, nie bierze pod uwagę, w jaki sposób ludzie mogą dojść do tego wniosku Boga
przez intuicyjną dedukcję. Takie intuicyjne skróty powstają dzięki sukrti,
coś nieznanego ateistom. Mogą to jednak nazwać lenistwem.
Pan Dawkins mówi w ten sposób, próbując
zrozumieć świat, który zamieszkuje. Wolałby raczej uklęknąć na rękach i
kolanach i czołgać się do puli wszystkich odkryć poprzez swoje wadliwe zmysły i
zdolności. Nie może się to wydarzyć w ten sposób, nawet jeśli jakoś
odrodzi się jako pan Dawkins, życie po życiu biliony razy. Najpierw musi
rozpoznać pozazmysłowe i wielowymiarowe możliwości, zanim zacznie czołgać się
kilka metrów do przodu. Czołgając się w ten sposób, przynajmniej pan
Dawkins wykazuje pewne skłonności do ssaków.
Podczas gdy Dawkins utknął w pełzającym
tempie i jest osadzony w Krainie Nigdzie, ujawnia rodzaj zazdrości wobec
innych, którzy intuicyjnie wierzą, że tylko inna rzeczywistość wymiarowa z
nieskończoną inteligencją może sprawić, że nasz kosmos, tak precyzyjnie
dostrojony, będzie na całe życie. Tacy wierzący zwykle mają określone cele
w życiu. Ta pewność denerwuje ateistycznych naukowców, którzy również
twierdzą, że jest to forma wykręcania się.
Wykręcając się, „Robią dobro dla
społeczeństwa tylko dlatego, że tego chce ich Bóg… Gdyby nie było Boga, czy
wierzący podjęliby ten sam wysiłek?” rzucają wyzwanie. „Te plany
czynienia dobra mają na celu zdobycie nagród w życiu pozagrobowym…”, mówią. Musimy
się zgodzić. Religia motywowana jest głównie do zysku. Przynajmniej
wierzący akceptują Boga jako żywiciela i nagradzającego.
Ateistyczni naukowcy twierdzą, że ich
niewiara w Boga nie jest szkołą myśli, filozofii, wyznania ani żadnej innej
przyczyny instytucjonalnej. Jednak nakazy Darwina i inne dogmaty zapisane
w podręcznikach szkolnych, aby wpływać na młode umysły, nie są tego częścią,
prawda?
A co z mnogością
czasopism naukowych i promocji w mediach oraz podnieceniem „Bóg nie żyje”? Przypuszczam,
że to też nie są współtwórcy, prawda?
Ludzie, którzy wierzą, mają przynajmniej
jakiś kierunek w swoim życiu, zmotywowani lub nie. Żmudne zadanie
znajdowania rozwiązań problemu życia za pomocą masy danych matematycznych,
niesamowitych wyczynów inżynierskich (Zderzacz Hadronów), ekstremalnej
gimnastyki umysłowej, fantastycznych postulatów teoretycznych i innych „ciężko
pracujących” obowiązków sprawia, że wydaje się, że naukowcy ateistyczni
poruszają się w szybszym tempie niż wierzący. W rzeczywistości nigdzie nie
zmierzają. Jak wielbiciele sobie z tym poradzą?
Cudowne niepewności
Jak pewni jesteśmy co do Bhakti i jej
filozofii? Być może zbyt pewni, jak to czasami przedstawiamy, zwłaszcza
poszukiwaczom prawdy, takim jak ateistyczni naukowcy. Dla nich szczytem
arogancji jest domaganie się pewności w wiedzy. Znamy odpowiedzi na
wszystko, prawda. Może nie o drobiazgi teorii kwantowej i kosmologii, ale
możemy nadrobić to, czego nie wiemy i powiedzieć: „Kryszna stoi za wszystkim…”
i przekazać to jako odpowiedź na wszystkie rzeczy. Cynicy intelektualni
nie są pod wrażeniem takiej pewności.
Cynicy intelektualni wolą, aby na świecie
było wiele niewiadomych. W ten sposób mogą odkrywać, wymyślać i
zastanawiać się z podziwem. Gdyby wszystko było pewne i znalibyśmy
odpowiedzi na wszystko, nasz świat byłby nudnym miejscem. Jeśli jest
najwyższa pewność w niebie lub w naszej duchowej sferze Shangri la, cokolwiek
to jest, to również musi być nudne. Ponadto, ponieważ my, praktykujący
Bhakti, możemy uznać, że znamy wszystkie odpowiedzi, może to zwiększyć ich
poczucie znudzenia. Innymi słowy, jeśli wszystko jest doskonałe i znane,
nie pozostawia to miejsca na zadziwienie, zaskoczenie, oczekiwanie, odnowione
szczęście i inne emocje, które sprawiają, że życie jest ekscytujące.
Taki stan rzeczy przypomina życie w
Brahmajyoti. Wszystko jest ustalone, pewne i statyczne, jeśli chodzi o
odnowione szczęście. Nie jest naszą aspiracją, aby tam pojechać. Ta
obserwacja cyników intelektualnych jest słuszna. Podczas gdy spoglądają w
nocne niebo i patrzą i zastanawiają się w czystym podziwie i zdumieniu
nieznanym, przynajmniej odczuwają coś pośrednio w stosunku do pośredniej
obecności Kryszny.
Dla wielbicieli, którzy są uczniami, guru
musi być pewny. Ta pewność odnosi się do filozofii i subtelniejszych
aspektów Bhakti. Taka pewność pomaga w przekazywaniu wiedzy i mądrości. Kiedy
uczniowie to przyswoją, przekazują to dalej. Sposób, w jaki przekazujemy
to bez bycia wszechwiedzącym, może pomóc ludziom stać się przyjaciółmi, a
przyjaciele słuchają przyjaciół, a nie wszystkowiedzących. Będąc na
ścieżce Bhakti, wielbiciele nadal uczą się, zastanawiają i biorą lekcje od
kotów, psów, pająków, a nawet ateistycznych naukowców, a także od wszystkich
innych potomków natury.
Jeśli naszą aspiracją jest powrót do Boga, to
musimy również zdać sobie sprawę, że to miejsce, chociaż doskonałe pod każdym
względem, jest pełne cudownej niepewności. Nawet sama Yogamaya, która
organizuje tam rozrywki dla Pana i zna rezultaty, nadal uczestniczy w takich
rozrywkach i cudach, jak wszyscy inni, z niepewnością. Wszechwiedzący
Kryszna zawsze zastanawia się, co będzie dalej, gdy bawi się ze Swoimi
wielbicielami. W ten sposób ekscytacja związana z przebywaniem z Kryszną
nie ma granic.
Powinno to brzmieć
zachęcająco dla cyników intelektualnych, jeśli możemy dać im wiarę poprzez
nasze przyjazne, rozsądne sposoby przekazywania wniosków Boga. Co do
pewności Śrila Prabhupada, gdzie pisze w swoich książkach, „to jest fakt… to
jest fakt…” jest to trudny czyn do naśladowania.
Wasz sługa Keśava Kryszna Dasa – GRS
http://www.dandavats.com/?p=86913&fbclid=IwAR3-_I4MEJ9Ju0MAfrS3qyiVCDNDFclxfb2n1tQemOL05DxyJgmAfjFyI_M
|